Edukacja

Drugi rajd rowerowy 03.10.2015r.

Dnia 03.10.15 (w sobotę) pod opieką Pani Jolanty Dworakowskiej-Dojlida wybraliśmy się na drugi rajd rowerowy. W tym dniu towarzyszyła nam Pani Grażyna Kopaczewska. Punktualnie o 8.00 wyjechaliśmy w kierunku Rogowa. I tu pierwsza nieprzyjemna niespodzianka. Jednej z uczestniczek zepsuł się rower i już sądziliśmy, że będzie musiała zrezygnować z wycieczki, ale z pomocą przyszedł nam Pan Piotr Krajewski, który specjalnie dla nas otworzył swój warsztat i dokonał bezpłatnej naprawy roweru.

Dzięki temu mogliśmy kontynuować wyjazd w pełnym składzie. W Rogowie spotkaliśmy się z kolejnym życzliwym gestem, gdyż nieoczekiwanie mama Gabrysi Lenczewskiej zaprosiła nas na ciasto i gorącą herbatę, a w ten chłodny poranek było to dla nas bardzo miłe. Wzmocnieni poczęstunkiem pojechaliśmy na tzw. Kapuścianą Górkę. Niektórzy twierdzą, że jest tam średniowieczny kurhan (miejsce ciałopalnego pochówku, przykrytego warstwą kamiennego bruku i nasypu ziemnego), a inne źródła mówią, że znajduje się tam cmentarz choleryczny z XIX wieku. Wątpliwości rozwiałyby badania archeologiczne, nie mniej jednak miejsce jest ciekawe.

Z Rogowa pojechaliśmy w stronę Paniek. Zabytkiem tej wsi z kolei jest średniowieczny cmentarz, na którym grzebano pierwszych mieszkańców osady . Na terenie cmentarza znajdują się stelle kamienne ze znakiem krzyża. Z Paniek pojechaliśmy do Kruszewa na tzw. Zerwany Most, choć naszym zdaniem powinien on się nazywać „Spalony Most”. Dlaczego? Wszystko zaczęło się na przełomie XIX i XX wieku, kiedy z Białegostoku do Starego Jeżewa zbudowano tzw. carską drogę.

W pobliżu miejscowości Kruszewo przecinała ona rzekę Narew i dlatego zdecydowano postawić tam drewniany most. Powstawał przez trzy lata, od 1900 do 1903 roku. Prace szły ciężko z powodu bardzo bagnistego terenu. Jak głosi legenda, pewnego dnia na bagnie zjawił się nieznany gość i zaproponował pomoc. Powiedział, że most powstanie bardzo szybko pod warunkiem, że pierwsza osoba, która nim przejdzie, będzie musiała oddać swą duszę siłom nieczystym. Ludzie domyślili się, że rozmawiają z diabłem, jednak na to przystali. Most stanął bardzo szybko. Kiedy jednak przyszedł czas na wywiązanie się z umowy, robotnikom zrobiło się żal tego, kto przeszedłby po nim pierwszy. Wpadli więc na pomysł, by puścić tam ślepego konia. Kiedy diabeł zobaczył, że robotnicy go okpili, wściekł się i powiedział, że oszustwo zostanie ukarane. Robotnikom ogłosił, że każdy wybudowany w tym miejscu most będzie stał jedenaście lat, a potem zostanie zniszczony przez wojny.

Pierwszy most powstał w 1903 roku. Jedenaście lat po tym wydarzeniu, w 1914 roku, wybuchła I wojna światowa. Sytuacja ta powtórzyła się też przed II wojną, która, wybuchła w 1939, a spalony wcześniej most odbudowano w 1928 roku. Po raz trzeci nikt nie chciał odbudować mostu. Na miejscu zobaczyliśmy też redutę z czasów “potopu szwedzkiego” znaną od dawna jako „Koziołek”. Redutę obronną z bastionami i fosą zbudowały wojska litewskie w 1656 r. Jej zadaniem była blokada Narwi i pozostającego wówczas w szwedzkich rękach zamku w Tykocinie. Według opinii historyków jest to jedyny tego typu obiekt zabytkowy dawnej polskiej sztuki fortyfikacyjnej ziemnej w kraju.

Na początku wsi obejrzeliśmy też  wiatrak holender z 1936 r. a przy skrzyżowaniu ze starą szosą “jeżewską”, na niewielkim wzniesieniu kaplicę z końca XVIII wieku – murowaną z cegły i kamienia polnego.

Po tych historycznych informacjach i ciekawostkach czekała nas długa droga do miejsca ogniska, ale było warto, bo bawiliśmy się wspaniale.

Uczennica klasy VIa

Natalia Rydzewska