Wieś wielu ulic
Wieś rozłożyła się wzdłuż rzeczki Horodnianki. Coraz więcej tutaj nowych domów, ulic, bo Białystok przecież tuż za miedzą. Jest to wieś z historią zapisaną w kronice, którą prowadził przez dziesiątki lat pan Eugeniusz Kondracki. Wielu mieszkańców też zna dzieje swojej miejscowości oraz własnych rodzin…
Jeszcze do niedawna była to niewielka wieś podbiałostocka. Teraz jest tam 35 ulic. – Możliwe, że nazwa pochodzi od klepania kos– zgaduje pan Tadeusz Kluczyk. Z chęcią opowie o dziejach swojej rodziny. Zna jej historię nawet sprzed 150 lat. Tymczasem pierwsze wzmianki o Klepaczach pochodzą z 1510 roku. Nazywały się wówczas Klepaczewiczami i należały do starostwa w Surażu. Łąk było tutaj pod dostatkiem, wzdłuż doliny Horodnianki. – A rzeczka była całkiem inna. Miała liczne zakola. Woda była głębsza i bardziej czysta. Żyły w niej raki, miętusy, szczupaki, piskorze… Najlepszymi w rybaczeniu byli bracia Adolek i Alfons Wysoccy. Łowili sieciami, zaś za nimi nieraz szły wiejskie dzieci z koszykami na kartofle. I w nie ryby same wpadały.
Mój pradziadek Paweł urodził się w 1848 roku, kiedy w Europie była Wiosna Ludów– mówi pan Tadeusz, z zawodu architekt. Budował kiedyś białostocką halę Włókniarza. – Paweł pochodził ze wsi Niecki, a ożenił się z jedną z trzech sióstr Sobolewskich. Murowany dom rodzinny ma ponad sto lat i pamięta czasy carskie. Podczas remontu znaleźliśmy cegłę z rosyjskim orłem i datą: 1909 rok. Dołącza do nas pan Antoni, stryjeczny brat Tadeusza. Był maszynistą w Starosielcach. I ma 92 lata. Umawiam się z nimi na dłuższą rozmowę o kolei.
Rodzinne tragedie
Tuż obok mieszka Anastazja Płodko. To rodowita mieszkanka tej dużej wsi. Zaprasza mnie na pogawędkę- na ławce w ganeczku. Dom jest stary, ale zadbany. – Wnuk planuje przebudowę– objaśnia gospodyni– A nasz dom jest bardzo wiekowy, sprzed I wojny światowej. Kiedyś, podczas remontu, znaleźliśmy w ścianie cegłę z rosyjskim napisem i datą: 1901 rok. Dom stawiał dziadek Wincenty. Niedługo w nim pomieszkał, bo zginął nieszczęśliwie. W Starosielcach kopał studnię, tym się trudnił. Pewnego dnia siedział w głębokim wykopie, kiedy nagle ziemia tąpnęła. I Wincenty nie zdołał w porę wyjść po drabince, a na ratunek było za późno. Okazało się, że winowajcą tragedii był przejeżdżający pociąg, który spowodował wstrząs. Dom palił się w 1910 roku. W tamtych czasach dachówka była słomą podciągnięta- tłumaczy pani Anastazja– W tym dniu w Klepaczach spłonęło kilka domów. A wówczas wieś nie była tak duża, jak teraz. Mój ojciec Józef nie poszedł w ślady swego ojca. Studni nie kopał, ale miał smykałkę do robót ciesielskich. Budował domy, dachy, meble, krosna tkackie, a nawet trumny… Wszystko potrafił zrobić w drewnie. Ojciec dorabiał na kolei w Starosielcach, jako pracownik sezonowy. 31 sierpnia 1939 roku, po latach starań, dostał angaż na robotnika stałego. A następnego dnia wybuchła wojna. Z ojcem, tak jak z dziadkiem, stało się nieszczęście. Gdy wjeżdżał wozem konnym do stodoły zdarzył się wypadek. Miał zmiażdżoną nogę i złamane biodro. Potem doszedł wylew. I tak przeleżał w łóżku 12 lat. Narzędzia stolarskie po nim zostały. Wnuk Marcin opiekuje się nimi. Mówi, że to nie tylko rodzinne pamiątki, ale też zabytki. Zna każdy zakątek i historię
Pani Anastazja całe swe życie spędziła w Klepaczach. Zna tu każdy zakątek.– Tuż za wsią jest Zamłynie, ale są też: Kopciuchy, Księżowskie, zaś aż pod Starosielcami są pola zwane Nadane. Przy rzece jest Pranie. Ale jest też Słuczyzna, Cerkwisko, Brzóskie, zaś górka przy lesie nazywana jest Cyganem. Kobieta pamięta, że we wsi była kuźnia, zaś kowalem Klim – mąż jej ciotecznej siostry. Wiatrak stał za wsią. Młynarstwem trudnił się Tupalski, zaś po nim młyn wziął wujek Brzozowski. Przed wojną najbliższy sklep był w Starosielcach. To nie tak daleko. Po wojnie władze otworzyły w Klepaczach sklep spółdzielczy. Szkoła powszechna też była w Starosielcach.
Wojna i okupacja jakby ominęła wieś. W lipcu 1944 roku do Klepacz dotarł front. – Ludzie mieli ziemianki pobudowane w kartofliskach- wspomina pani Anastazja- Tam chronili się całymi rodzinami. Bydło i konie były w nadrzecznych zaroślach. Pamiętam, jak do wsi weszli Sowieci. Wcześniej w naszą krowę trafił pocisk. Zdychała na podwórzu. Żołnierze z gwiazdami na czapkach chcieli ją dobić i oddać do wojskowej kuchni. Przyszedł oficer, żołnierzy przegonił, a mięso kazał rozdzielić miedzy ludzi. Do wsi wjechały rosyjskie czołgi, a ich dowódca kazał nam uciekać na Białystok. Tłumaczył, że wkrótce rozpocznie się tutaj strzelanina. To było w sobotę, a w niedzielę było już po wszystkim. Front poszedł dalej…
– Już nie ma na tym świecie Eugeniusza Kondrackiego. On by o wszystkim lepiej opowiedział. Przez dziesiątki lat spisywał kronikę naszej wsi. Jednak musi pan koniecznie trafić do jego rodziny. Warto zajrzeć do kroniki, którą wszyscy podziwialiśmy– mówi pani Anastazja. Chociaż sama kroniki nie spisała, to też jest żywą historią wsi Klepacze…
Materiał został zebrany podczas realizacji projektu inwentaryzacji spichlerzyków drewnianych, który został sfinansowany przez Podlaski Urząd Marszałkowski oraz Gminę Choroszcz.
Marian Olechnowicz
Józef Daniluk- robotnik Odcinka Drogowego Starosielce z Zofią, Anastazją i Kazimierzem. Fotografia jeszcze przedwojenna. Na szczęście w domu pani Anastazji Płotko zachowało się wiele rodzinnych fotografii
Od powietrza, głodu, wody i ognia uchowaj nas Panie. Ponad stuletni krzyż w Klepaczach jest ładnie odnowiony
Na szczęście spichlerzyki i strychy kryją jeszcze wiele skarbów
W Klepaczach zachowało się kilkanaście drewnianych spichlerzyków. Gdyby je zebrać w gromadkę powstałby ładny skansen
Chór parafialny w Niewodnicy z księdzem Ostrowskim- dziewczęta i chłopcy ze wsi Klepacze. Fot. Sprzed 1935 roku
Klepackie dziewczyny w latach okupacji niemieckiej: Helena Choroszewska, Scholastyka Wysocka, Genowefa Kiercel, Maria Łapińska, Apolonia …?