Barszczewo w Gazecie Świątecznej
W dawnych czasach czasopisma nie były wyrzucane na śmietnik. W epoce bez radia i telewizora stanowiły źródło wiedzy o świecie. I zastępowały książkę. Bo też w gazetach publikowane były powieści i nowele w odcinkach. Czytelnicy składali je i zszywali w całe roczniki.
Trafił do mojego archiwum rocznik Gazety Świątecznej z 1925 roku. Po świętach będzie więcej czasu na poczytanie tygodnika sprzed prawie stulecia. I tylko ciekaw jestem, czy wśród współczesnych mieszkańców wsi są potomkowie Barszczewskich „reporterów”. W styczniowym numerze gazety czytamy:
„Barszczewo to wieś duża, mająca przeszło 70 domów, więc dużo tu młodzieży. Ale ta młodzież od niepamiętnych czasów żyła z dnia na dzień, bez żadnego celu. Wprawdzie mówiliśmy często, że należałoby się zjednoczyć dla wspólnego dobra i postępu, ale na tem się kończyło. Nareszcie postanowiliśmy skończyć z tym mazgajstwem. Na początku listopada zawiązaliśmy Koło Młodzieży, do którego zapisało się ponad 30 osób. Na pierwszym posiedzeniu wybraliśmy zarząd i radę sprawdzającą. Praca wartko poszła naprzód. Sprowadzamy kilka gazet, które chętnie czytamy, a najbardziej „Świąteczną”. Obecnie przygotowujemy się dwie sztuki do odegrania w teatrze. Urządziliśmy loterię i po niespełna dwumiesięcznej działalności, po zakupieniu opału i światła i zapłaceniu mieszkania, mamy na kasie przeszło 100 złotych. Toteż postanowiliśmy przystąpić do budowy domu gromadzkiego. Prócz tego mamy książnicę, wprawdzie niewielką, ale przecież nie od razu Kraków zbudowano. Jesteśmy więc bardzo zadowoleni z powstania Koła Młodzieży. Jedna rzecz tylko jest bardzo niepożądana, bo gdy jedna część wsi zwartą gromadką przystąpiła do pracy, to druga jakoś się boczy i powiadają tamci, że z tego nic nie wyjdzie. Otóż wzywam was, koledzy, z którymi wychowałem się w tej samej wsi, przystąpmy ręka w rękę w wspólnej pracy, bo tylko jedność buduje rzeczy wielkie i wielkopomne, niezgoda zaś wszystko obraca w niwecz. Oczekujemy was i przyjmiemy z otwartymi rękami, a każdym razie nie radzimy słuchać pokątnych namów ludzi złej woli”.
Członek Koła Młodzieży- J. Kraszewski
W kwietniowym numerze gazety, także z 1925 roku, znalazłem krótką relację napisaną przez mieszkańca tej wsi: „Ze Barszczewa w powiecie białostockim piszą do nas: W zimie wychodziliśmy w tym roku z pługami w pole, ale w marcu się odmieniło. Padał śnieg i były mrozy. Teraz ludzie z niecierpliwością wyczekują wiosny, aby prędzej wygnać żywinę na pastwiska, bo niektórym brak już paszy. W naszej wsi jest urząd gminy i szkoła 4-oddziałowa. Uczy się w niej dużo dzieci pod kierunkiem nauczyciela i nauczycielki. Zawiązało się też pod kierunkiem nauczyciela Koło Młodzieżowe., lecz jakoś słabo się rozwija. Mieliśmy w poście przez trzy dni rekolekcje dla mężczyzn i słuchaliśmy w skupieniu Słowa Bożego, a na trzeci dzień przystąpiliśmy wszyscy do Komunii Świętej. Po zakończeniu rekolekcji rozeszliśmy się wszyscy z postanowieniem, ze teraz rozpoczniemy lepsze życie.
J. Siemieniuk
——
Oprac. Marian Olechnowicz