Historia obrazu „Ostatnia wieczerza”
Obraz ujrzał światło dzienne w sierpniu ubiegłego roku (artykuł pisany w 2006 roku), kiedy to obejmujący obowiązki proboszcza ksiądz Leszek Struk przy okazji oględzin przejmowanego majątku w zakamarkach garażu natknął się na sporych rozmiarów rulon. Po rozwinięciu okazało się, że jest to płótno o długości ok. 4 i szerokości ok. 1,5 m, namalowane przez nieznanego artystę, przedstawiające ostatnią wieczerzę Chrystusa.
W takich warunkach zwój przeleżał w garażowym zaciszu do roku 2005. Trafił tam prawdopodobnie przypadkowo, w czasie akcji ratowania dobytku plebanii przed pożarem, który strawił budynek przed 12 laty. Wówczas zrolowany obraz mógł w pośpiechu zostać wyniesiony i pozostawiony swemu losowi. Na szczęście miejsce, w którym go odnaleziono, było na tyle suche, że nie nastąpił rozwój pleśni ani innych czynników mogących wpłynąć na pogorszenie stanu znaleziska.
„Z całą pewnością nie namalował tego artysta amator”, twierdzi Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego w Białymstoku. „Studiując dzieło można doszukać się w nim cech charakterystycznych dla nowego klasycyzmu. Jak widać nie jest też kopią żadnego ze znanych dzieł wielkich mistrzów. Trudno też doszukać się w nim jakichkolwiek akcentów judaistycznych”
„Płótno namalowane zostało prawdopodobnie w okresie międzywojennym”, to z kolei ostrożna opinia Anny Dąbrowskiej, Kustosza Muzeum Wnętrz Pałacowych w Choroszczy. „Obraz namalowano prawdopodobnie w latach 30 ubiegłego wieku”. Studiując formę, wygląd oraz kompozycję dzieła widać, że autor posiadał gruntowne przygotowanie artystyczne i prawdopodobnie ukończył którąś z przedwojennych akademii sztuki.
Przypuszczeń co do pochodzenia „Ostatniej Wieczerzy” jest kilka. Być może, jak sugeruje proboszcz, płótno jest dziełem malarza niemieckiego. Obraz mógł przywędrować do Choroszczy z terenu Prus, wraz z organami, jako tzw. „mienie odzyskane, tuż po zakończeniu działań wojennych w roku 1945”.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa obraz mógł zostać namalowany przez jednego z pensjonariuszy szpitala psychiatrycznego, przebywającego wówczas na leczeniu w Choroszczy, w okresie międzywojennym. Tę hipotezę z kolei oparto o oględziny namalowanych twarzy apostołów.
Przyglądając się postaciom dostrzegamy pełne dostojeństwa oblicza, jak również twarze, naznaczone cierpieniem, charakterystyczne dla osób borykających się z dolegliwościami psychicznymi. Artysta mógł uwiecznić twarze ludzi, z którymi był w bliskim kontakcie przebywając na leczeniu.
Po namalowaniu obraz mógł trafić na wyposażenie „Kirchy” – kościoła protestanckiego, pełniącego w okresie międzywojennym funkcję szpitalnej kaplicy. Trudno to jednak potwierdzić, gdyż brakuje jakichkolwiek spisów inwentarza lub innych dokumentów świadczących o wyposażeniu szpitalnego kościoła. Żadne źródła historyczne ani przekazy nie wspominają o dużym obrazie znajdującym się w Choroszczy.
„Ostatnia Wieczerza nosi cechy dobrego malarstwa…” twierdzi Andrzej Lechowski. Być może prace konserwatorskie ujawnią więcej szczegółów i pozwolą zidentyfikować autora lub szkołę, którą reprezentuje. Jak obiecuje proboszcz, Leszek Struk, obraz zostanie poddany specjalistycznym zabiegom konserwatorskim, po czym wróci do Choroszczy. Po osadzeniu w ramach zostanie godnie wyeksponowany.
Oprócz zwoju płótna w trakcie inwentaryzacji odnaleziono pochodzącą z XVIII wieku rzeźbę Chrystusa… ■
Gazeta w Choroszczy, numer 92/2006