“Trzynastka” – opowieść sensacyjna, której akcja dzieje się w Choroszczy, cz.3
W poprzednich odcinkach:
W słoneczny, listopadowy dzień przyjeżdża do Choroszczy podkomisarz Musiał – funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego, jeden z najlepszych ludzi tajemniczej i legendarnej „trzynastki”. Podaje się za historyka badającego czasy Hetmana Branickiego. Wynajmuje pokój gościnny w Muzeum Wnętrz Pałacowych. Zostaje przyjęty przez sympatycznego nocnego stróża, który częstuje go lokalnymi smakołykami i bimbrem. Podkomisarz – zachwycony zabytkowym otoczeniem – żałuje, że nie jest na urlopie. W miłym towarzystwie traci samokontrolę i kompletnie pijany zasypia.
Następnego dnia rano okazuje się, że został okradziony – z jego walizki znika zawartość tekturowej teczki, którą ukrywał na dnie walizki. Do drzwi jego pokoju puka kobieta – Musiał mierzy do niej z broni…
Odcinek 3
Twarz kobiety, na której w pierwszej chwili widać było przestraszenie, po chwili stała się spokojniejsza. Delikatnym, ale stanowczym ruchem ręki odsunęła broń, którą podkomisarz kierował w jej stronę. Weszła do pokoju zachowując się nie jak gość, ale jak gospodarz. Nie zwracała najmniejszej uwagi na Musiała. Rozgościła się w pokoju, usiadła na krześle, założyła nogę na nogę i pewnym ruchem ręki sięgnęła do kieszeni. Wyjęła papierosa i zapalając go zapytała:
– Poczęstuje się Pan?
Jej zachowanie kompletnie oszołomiło podkomisarza. Ponownie podniósł broń i przyłożył zimną lufę do czoła kobiety.
– My się chyba nie znamy… – syknął przez zęby. W jego głowie zdezorientowanie mieszało się z gniewem.
Nieznajoma nic nie robiła sobie z groźby Musiała. Wyjęła z ust papierosa i przyglądała się leniwie jego rozżarzonej końcówce.
– My nie, ale ja pana owszem – odpowiedziała spokojnie.
– Nie rozumiem? A zresztą, nie mam czasu ani ochoty na głupie gierki – ostro ripostował podkomisarz.
– Pan Andrzej Musiał. Oficer Centralnego Biura Śledczego. Urodzony w… – Musiał nie dał jej dokończyć i wrzasnął:
– Skończmy tę grę!!!
Jego smukła twarz robiła się to blada, to purpurowa. Wiedział, że za chwilę wybuchnie – ta sytuacja nie może trwać ani chwili dłużej! W końcu był w swoim pokoju, trzymał w ręku Glocka, jednym słowem to on był górą w tym układzie! Nie miał zamiaru dalej ciągnąć tej farsy. Na domiar złego nadal czuł tęgi szumek w głowie po kruszewskich smakołykach, a na dodatek ktoś grzebał w jego neseserze!
Kobieta na szczęście w porę zauważyła, że trochę się zagalopowała i powinna zaprzestać prowadzenia swojej ryzykownej gry.
– Ja też jestem konserwatorem – rzuciła mrugając okiem. – Przynajmniej oficjalnie… Naprawdę jestem sierżant Joanna Borkowska z dochodzeniówki. Oddział Białystok – dodała przełykając głośno ślinę. Po chwili ciągnęła dalej:
– Panie komisarzu – Borkowska usilnie próbowała zatrzeć nieprzyjemne, pierwsze wrażenie wywołane swoim dziwnym wtargnięciem do pokoju Musiała. – Jak już powiedziałam, „oficjalnie” będę pana asystentką. Okazało się, że sprawa jest zbyt skomplikowana, a poza tym… Pan nie zna tutejszych obyczajów. No i wczoraj trochę pan przesadził… z alkoholem…
Kobieta wyjęła jakieś papiery i rzuciła je na stolik.
– Tu są moje dokumenty i odznaka. Proszę sprawdzić.
Zdawało się, że komisarz jej wierzy, choć jako typowy samotnik, był bardzo nieufny w stosunku do nieznajomych.
Wciąż pozostawał jeszcze jeden nierozwiązany problem. Skinął lufą pistoletu na leżący na podłodze, wybebeszony neseser.
– A co z tym? Gdzie jest zawartość mojej teczki?
– Panie komisarzu, tutejsi ludzie są życzliwi, ale nieufni. Przynajmniej na początku. Stróż wziął pańską teczkę. To historyk-amator, myślał, że może czegoś się dowie, ale w porę zareagowałam. Już ją odzyskałam, a stróż ma teraz małe problemy z prokuratorem. A na przyszłość, proszę być ostrożniejszym. Tutejsza gorzałka mogła zniweczyć kilka lat pracy CBS-u – wzrok sierżant Borkowskiej przez chwilę był bezlitosny. – Ale proszę być spokojnym, wczorajsza pana… hm… niedyspozycja pozostanie między nami. Tak będzie lepiej dla śledztwa.
Musiał uspokoił się, wsunął broń za pasek spodni. Obejrzał odznakę Borkowskiej leżącą na stole. Wszystko się zgadzało.
W tym samym momencie zadzwoniła jego komórka. Komisarz odebrał. Znajomy głos w słuchawce niemiłosiernie krzyczał:
– Co się z tobą dzieje, do ciężkiej cholery!?!?!
– Nooo… hm… nic, wszystko w porządku, szefie. Miałem mak problem z tą… komórką. To znaczy… nie tylko z komórką, ale … – komisarz próbował się tłumaczyć.
– Dobra, nieważne. Poznałeś już Borkowską? To dobry policjant, a co ważniejsze… Pojawiły się nowe wątki, a ona ma bystry umysł. Będzie pomocna, przekonasz się – powiedział szef.
– Serio ? – odparł komisarz i zakończył rozmowę.
Musiał nie miał wyboru – Borkowska od tej chwili będzie z nim pracować. Przecież podobno pojawih się nowe okoliczności, o których on jeszcze nic nie wiedział, a ona tak!
Zamierzał dowiedzieć się wszystkiego jak najszybciej. Usiedli naprzeciw siebie przy stoliku w jego pokoju. Oni… asystentka Borkowska.
Zaczęła opowiadać. Kilkadziesiąt lat temu, w choroszczańskim szpitalu psychiatrycznym przebywał kontrowersyjny, ale bardzo zdolny artysta. Namalował wiele dzieł, ale dziwnym trafem przetrwało tylko jedno: przepiękny obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę Chrystusa. Obraz ten niedawno został odnaleziony przez miejscowego proboszcza – okazało się, że leżał zwinięty wśród materiałów budowlanych w remontowanym klasztorze. Borkowska tłumaczyła, że dużo się o nim pisało w lokalnej prasie. Przez wiele lat nikt nie wiedział, gdzie był, czy ktoś go schował i jaki miał w tym cel. Jednak wielu poszukiwaczy sensacji i lokalnych historyków doszukiwało się w nim mapy ukrytego skarbu, albo też rozkładu klasztornych podziemi. Nikt nie wiedział, czy informacja miała być w jakiś sposób zakodowana w specyficznym przedstawieniu postaci na obrazie, czy po prostu wyrysowana na jego tylnej stronie. Co prawda były to tylko głupie legendy, ale nie zmienia to faktu, że po artyście zaginął wszelki słuch z chwilą, kiedy opuścił szpital. A wszystkie jego dzieła, zarówno te, które znajdowały się w galeriach, jak i w prywatnych kolekcjach, zostały w niewyjaśnionych okolicznościach zagubione, anonimowo wykupione lub skradzione.
– Kto i jaki miałby cel w skupowaniu wypocin jakiegoś podrzędnego artysty? – zaśmiał się podkomisarz.
– I tu się pan myli. Musimy przyjrzeć się dokładniej temu obrazowi. Wtedy powiem panu o moich przypuszczeniach. To duża sprawa, a obraz może wiele wyjaśnić. Trzeba tylko się śpieszyć zanim i on nie rozpłynie się w dziwnych okolicznościach. Jutro jesteśmy umówieni z proboszczem – obiecał, że do tego czasu nie będzie spuszczał obrazu z oka. Oczywiście nie wie kim jesteśmy i będziemy z nim rozmawiać o pracach renowacyjnych obrazu – oznajmiła pani asystent. -Komisarzu, jutro sam się pan przekona, że sprawa „Ostatniej Wieczerzy” jest bardziej złożona niż się panu wydaje. Tymczasem niech się pan umyje i zapraszam na przejażdżkę…
Komisarza zaczęła irytować tajemniczość Borkowskiej. Nie mógł się doczekać następnego dnia… c.d.n.
Koniec odcinka 3
Autor odcinka: Wojciech Lasik
Pomysł serii: Tomasz Matuszkiewicz
W jakim celu tajna grupa CBS przysłała do Choroszczy swojego najlepszego człowieka? Kogo na swojej drodze spotka podkomisarz Musiał? Co sierżant Borkowska zobaczyła na obrazie? Jakie miejsca razem odwiedzą?
Centralne Biuro Śledcze powstało na wzór amerykańskiego FBI w lutym 2000 roku. W strukturze CBŚ znajdują się dwa Wydziały Narkotykowe, Wydział Kryminalny, Wydział Analityczny, Wydział Techniki Operacyjnej, Wydział Ochrony Świadka oraz Zespół Operacji Specjalnych. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że istnieje jeszcze Grupa do Spraw Nadzwyczajnych. Kilku funkcjonariuszy tej Grupy zajmuje tylko jeden pokój w jednym z budynków należących do Komendy Głównej Policji, w jednym z dużych miast polskich. Na drzwiach tego pokoju nie ma od zewnątrz żadnej informacji ani nazwisk, ani godzin pracy, jest tylko numer – „13” i „trzynastką’ wtajemniczeni określają tę specjalną grupę. Złośliwi nazywają ich także „polskim Archiwum X”…
Gazeta w Choroszczy, numer 96/2006