Wydarzenia

Historia awansu Narwi do piłkarskiej elity

40 lat temu, wiosną 1983 r., drużyna Narwi Choroszcz po raz pierwszy awansowała do klasy okręgowej, czyli wojewódzkiej elity.

Białostocka okręgówka była wówczas dla kibiców w Choroszczy i dla każdej drużyny z województwa białostockiego szczytem marzeń, najwyższą ligą w województwie i czwartym poziomem w Polsce. Wyniki meczów klasy okręgowej regularnie co tydzień podawane były w jedynej w regionie prasie papierowej: „Gazecie Współczesnej” oraz w każdą niedzielę w lokalnych wiadomościach sportowych w Polskim Radiu Białystok. To było już coś. Okręgówka nazywana była też ligą większych miast, takich jak Bielsk Podlaski, Sokółka, Hajnówka czy Łapy. W historii choroskiej piłki na podobnym poziomie grał tylko raz zespół Gryfa w sezonie 1964/65. Narew od kilku lat grała na zapleczu wojewódzkiej elity, w klasie A. Jeszcze jako Narew Żółtki była bliska awansu w 1979 r., zajmując 2. miejsce. Pewne nadzieje pojawiły się wiosną 1982 r. po zajęciu trzeciego miejsca – liczono na powiększenie klasy okręgowej, ale nic takiego nie nastąpiło i trzeba było zaczynać walkę o awans od nowa. Od rundy wiosennej 1982 r. drużynę prowadził trener Eugeniusz Kopczewski, który miał do dyspozycji doświadczonych już zawodników. O miejsce w bramce rywalizowali: 20-letni wówczas Dariusz Matys i starszy od niego o 6 lat Jan Adamski. W obronie trzon stanowili doświadczeni Wiesiek Lewkowicz, Bogdan Stupak, kapitan zespołu Mieczysław Myśliwiec oraz młodzi gracze Piotr Kołodko, Janusz Backiel, Wojciech Błaszko. W pomocy zazwyczaj grywali: Krzysztof Pakuła, Zbigniew Ambroziewicz, Stanisław Trochimowicz, Bogdan Toczydłowski. Atak stanowili zaś młodziutki syn trenera Grzegorz Kopczewski i doświadczony, niezwykle bramkostrzelny Henryk Ławreszuk. Ze służby wojskowej powracał Zbigniew Rybicki i grywali też mieszkańcy Ruszczan: Józef Zinówko i Zdzisław Żukowski.

Latem 1982 r. drużyna uczestniczyła bez sukcesu w Turnieju o Puchar Odrodzenia Polski w Tykocinie, a w sparingach z B-klasowym Hetmanem Tykocin wyniki też nie były zachwycające (3–4 i 1–1). Na pierwszy mecz wyjazdowy z beniaminkiem Pograniczem Kuźnica jechano z obawami. Narew wygrała ten mecz 2–1, a tydzień później w pięknym stylu ograła rezerwy Husara Nurzec 3–0. Chociaż był to dobry początek, kolejny mecz (z Iskrą Narew) na wyjeździe, rozegrany 5 września 1982 r., był, można rzec, przełomowy. W pierwszej połowie nasi zawodnicy zlekceważyli rywali, którzy po katastrofalnych błędach dwukrotnie zdobywali prowadzenie. Narew dwukrotnie wyrównywała, ale przy stanie 2–2 rywale odskoczyli na prowadzenie 4–2. W szatni było nerwowo. Zrezygnowany bramkarz Jan Adamski prosił o zmianę. Trener Kopczewski wyprosił wszystkich kibiców, zamknął szatnię i przeprowadził męską rozmowę. Poskutkowało, gdyż od pierwszych minut Narew ruszyła do boju, zdobywając trzeciego gola. Czas upływał, a rywale celowo wybijali piłki poza boisko. Trener zwrócił się z prośbą do kibiców z Choroszczy o szybkie podawanie piłek, gdyż gospodarzom się nie spieszyło. Kibice ustawiali się za bramkami, a nawet za ogrodzeniem stadionu, aby przyspieszyć grę. Świetnie grający tego dnia Wiesiek Lewkowicz doprowadził do remisu, a po chwili Narew miała rzut karny. Niestety Heniek Ławreszuk strzelił za lekko i bramkarz gości Kamiński ku radości kibiców obronił. W końcówce jednak raz jeszcze ,,Iwan” (W. Lewkowicz) pokazał klasę, zdobywając gola na wagę zwycięstwa. Ostateczny wynik: 5–4. Po meczu trener ponoć powiedział, że przez te 90 minut wypalił dwie paczki papierosów. Radość była wielka, a podróży powrotnej osinobusem towarzyszyły śpiewy i snucie planów na kolejne mecze. Postawiono sobie za cel awans! Prawdziwym sprawdzianem okazał się kolejny mecz u siebie z beniaminkiem, ale aspirującym do awansu: Sokołem II. Goście, którzy przyjechali w składzie z kilkoma trzecioligowcami, zaskoczyli kibiców niezwykłymi jak na tamte czasy niebieskimi strojami. Narew do przerwy znokautowała rywali, aplikując im aż cztery gole, po przerwie rywale zdołali strzelić dwie bramki i mecz zakończył się wygraną 4–2. Po tej kolejce zespół jechał więc „na pewniaka” do Supraśla na mecz ze spadkowiczem z okręgówki – Supraślanką. Jak zwykle autokarem zabrała się spora grupa kibiców. Szczególnie dopingowali ci najmłodsi w wieku 10–14 lat. Na trybunach ponoć było tak głośno, że jeden z kibiców miejscowych kazał przestać dopingować, strasząc ich… pasem. Za młodymi kibicami stanęła starszyzna, a nawet gracze rezerwowi i o mały włos nie doszło do bójki. Na boisku Narew trzykrotnie prowadziła, aby ostatecznie przegrać 3–4. To było ogromne rozczarowanie, przerwana passa. Kolejny mecz z Żubrem Drohiczyn na szczęście przyniósł wygraną. Wokół boiska naliczono ponad 500 osób, a mecz był jedną z atrakcji pierwszej edycji Dni Choroszczy. Narew po golu Heńka Ławreszuka wyszła na prowadzenie, ale goście tuż przed przerwą wyrównali. Po przerwie klasę znów pokazał niezawodny Heniek Ławreszuk, zdobywając dwa gole. Popularny ,,Henio” tym samym strzelił gola na swoim piątym z rzędu spotkaniu. Do dziś tego zawodnika pamiętają kibice w niemal całym województwie. Wysoki, bramkostrzelny, ale i niezwykle sympatyczny facet potrafił często znaleźć się w odpowiednim miejscu i zdobyć gola zarówno nogą, głową, jak i plecami. Narew wygrała 3–2, chociaż ponownie nie wykorzystała rzutu karnego. Kolejny mecz był „spacerkiem”, a wygrana 6–0 ze Startem Białystok na bocznym boisku stadionu Gwardii była w pełni zasłużona. Zwycięska passa trwała. 16 października 1982 r. w Korycinie, gdzie gospodarze na plakacie zapraszali na mecz miejscowej Kory z liderem tabeli, Narew wygrała 5–0, a „Henio” swoją pierwszą bramkę zdobył wspomnianymi już plecami! Do zespołu wrócił też Krzysiek Pakuła, strzelając piękną bramkę zza pola karnego w samo okienko. W dziewiątej kolejce, 23 października 1982 r., Narew pokonała 4–0 Cresovię Siemiatycze. Co ciekawe, w tym meczu goście na początku zdobyli gola, ale sędzia go nie zauważył. Piłka odbiła się bowiem od rurki na siatkę, która znajdowała się wewnątrz bramki, i wyszła w pole. Sędzia pomimo radości gości kazał grać dalej! Kolejny dramatyczny mecz odbył się 30 października 1982 r. z Promieniem Mońki, a zwycięska bramka na 2–1 padła niemal w ostatniej minucie gry! Ostatni mecz rundy jesiennej rezerwami białostockiego Włókniarza przyniósł lekkie rozczarowanie. Do Białegostoku udało się mnóstwo kibiców z Choroszczy (naliczono ich około 50), tym razem jednak mecz zakończył się bezbramkowym remisem, co sprawiło, że po rundzie jesiennej Narew zajmowała drugie miejsce, za rezerwami Sokoła. Warto też wspomnieć o udanej grze w Pucharze Polski, pokonaniu grającego w Okręgówce Włókniarza Wasilków aż 7–1 i niesamowitym meczu z Gwardią Białystok. Po 90 minutach był remis 2–2, dopiero w dogrywce po kontrowersyjnych decyzjach sędziego goście zdobyli dwa gole i awansowali dalej. Udaną jesień drużyna podsumowała na specjalnej imprezie w restauracji Glogierówka w Jeżewie (dziś motel Atlanta). W tym samym miejscu nocował też słynny piosenkarz Marek Grechuta. Kiedy zawodnicy dowiedzieli się o tym fakcie, wysłali do pokoju artysty swoją delegację i podczas tego wieczoru słynny artysta nie dość, że spędził czas z naszym zespołem, to jeszcze im zaśpiewał!

Przed rundą wiosenną cel był wiadomy – awans. Według regulaminu pewni awansu mogli być tylko zwycięzcy grupy, ale w związku z powiększeniem trzeciej ligi i faktu, że nikt z drużyn województwa białostockiego z trzeciej ligi nie spadał, było niemal pewne, że awansują dwa zespoły. Pierwszy rewanżowy mecz 27 marca 1983 r. został przełożony z powodu przedwiosennych warunków atmosferycznych i zbyt dużej ilości śniegu i wody na boisku. Rundą wiosenna zaczęła się więc w Nurcu 10 kwietnia 1983 r., od wygranej 3–1 z Husarem, a tydzień później Narew rozbiła Iskrę Narew aż 9–1. Ciekawostką był fakt, że mecz odbywał się w tym samym czasie, co transmitowany w TV mecz Polska – Finlandia. Kibice jednak nie mieli wątpliwości, co wybrać (niektórzy zabrali ze sobą na mecz radyjka), a wokół boiska zgromadziło się prawie 300 osób. Niestety w meczu na szczycie 24 kwietnia 1983r. Narew przegrała w Sokółce z rezerwami Sokoła 3–4. Pocieszeniem był fakt, że w dwumeczu to my byliśmy lepsi, a to mogło mieć znaczenie przy równej liczbie punktów. Jednak kryzys formy trwał i w meczu rozegranym 1 maja 1983 r. w Choroszczy Narew, pomimo prowadzenia już 2–0, zaledwie zremisowała z Supraślanką 2–2. Kluczowym meczem tych rozgrywek był wyjazd do Drohiczyna 7 maja 1983 r. Tamtejszy Żubr zajmował trzecie miejsce i wciąż wierzył w awans. Tego dnia grająca w piłkę młodzież, gdy zobaczyła wracający z meczu autokar, przerwała grę i pobiegła pod szatnię, aby usłyszeć radosną nowinę. Narew wygrała 2–1! W następnym meczu Narew wygrała 9–1 ze Startem, a w środę 18 maja 1983 r. w zaległym meczu pokonała Pogranicze 4–0. Do awansu był już tylko krok. Nie znajdziemy o tym wzmianki w ówczesnych mediach, które nie podawały tabel, ale analizując archiwa PZPN, wywnioskujemy, że do zapewnienia sobie drugiego miejsca i awansu brakowało tylko jednej wygranej w czterech ostatnich meczach. I ta wygrana przyszła 22 maja 1983, ale bez walki. Drużyna Kory Korycin nie przybyła na mecz, oddając punkty walkowerem. Wygrana ta pozwoliła nawet powrócić na pozycję lidera, której niestety nie udało się utrzymać po wyjazdowych meczach z Cresovią 1–1 i z Promieniem 1–2. Czy już wtedy zawodnicy wiedzieli, że awansują? Po treningu przed ostatnim meczem w szatni trener Kopczewski rozwiał jednak wątpliwości mówiąc do graczy: „Panowie, w niedzielę definitywnie żegnamy klasę A, będzie sporo ludzi, pokażmy na koniec klasę”, i zawodnicy dokonali tego. W słoneczną niedzielę 12 czerwca w Choroszczy, w obecności tłumów ustawionych wzdłuż i wszerz boiska, Narew zdeklasowała rezerwy Włókniarza aż 7–2! Goście w składzie z Bohdanem Kucharskim i Cezarym Łaskim, którzy niebawem mieli zasilić Narew w okręgowej, walczyli ambitnie, ale tylko do przerwy remisując 1–1. Potem rządziła tylko Narew. Po meczu, w nazywanym przez miejscowych „przyboiskowym dołku” (znajdował się on wtedy pomiędzy Orlikiem i dzisiejszym bocznym boiskiem), zawodnicy do późnych godzin świętowali awans. Ten pierwszy awans do białostockiej klasy okręgowej, do wojewódzkiej elity, na zaplecze trzeciej ligi!

Na zdjęciu od lewej stoją: Zdzisław Żukowski, Bogdan Toczydłowski, Henryk Ławreszuk, Piotr Kołodko i Krzysztof Pakuła, u dołu: Bogdan Stupak, Wiesław Lewkowicz (z tyłu) Zbigniew Rybicki, Zbigniew Ambroziewicz, Grzegorz Kopczewski i Dariusz Matys