Historia

Za Siną bramą…

Cmentarze kojarzą się nam z najsmutniejszą chwilą w życiu. Tu czujemy powagę i zadumę. Odwiedzając je, nie zdajemy sobie sprawy, że cmentarze szybko ulegają zmianom. tak jak zmienia swe oblicze świat. Dawne cmentarze posiadały swój regionalny wygląd i kulturową odmienność. Dziś wszystkie cmentarze są do siebie podobne. Znikają stare pomniki, krzyże wykonane ręką zdolnych ludowych twórców. Znikają przede wszystkim przez niedbalstwo, lekceważenie i zaniedbanie. A przecież należałoby je zdokumentować zachować od zniszczenia. 

Tuż przed Dniem Wszystkich Świętych wybrałam się na cmentarz by w towarzystwie znanego miłośnika Choroszczy pana Jana Adamskiego zwiedzić choroszczańską nekropolię.

Choroszczański cmentarz jest bardzo stary, być może służy mieszkańcom już od XV wieku. Co prawda, zgodnie z tradycją chrześcijańską dawniej zmarłych grzebano na poświęconej ziemi przylegającej do kościołów, kaplic, cerkwi. W XVIII wieku ze względów sanitarnych i urbanistycznych (rozwój aglomeraji miejskich) likwidowano mogiłki wokół świątyń, często w centrum miast i lokalizowano na terenach podmiejskich.

Zwiedzanie cmentarza rozpoczynamy od głównej bramy. Jak wspomina pan Jan. jego ojcu ta brama kojarzyła się zawsze z kresem życiowej drogi, toteż czasem powtarzał” gdy będę za Siną Bramą…”-zapytuję dlaczego siną, przecież jest ona biała. Na bramie pozostały gdzieniegdzie ślady po sinej, koloru ultramaryny, farbie. Spod uszkodzonego tynku wystaje duża czerwona cegła. U góry ślad po napisie „Tu kres podróży, tu koniec bied.” Przed nami za bramą aleja, zapewne kiedyś główna, która dzieliła cmentarz na część katolicką po lewej i prawosławną po prawej stronie. Skręcamy w lewo.

Tu. w dawnych czasach, ustawiały się kobiety, mężczyźni z długimi brodami tzw. „dziady” i za drobne grosze, niewielkie ofiary modlili się za dusze zmarłych – wspomina pan Adamski. Zaraz za bramą mijamy pierwszy, bardzo stary grób. Ornamentowe, żeliwne ogrodzenie i krzyż. Krzyż prosty, na złączeniu ramion pod blaszanym daszkiem pasyjka – postać Ukrzyżowanego Chrystusa. Nie zachował się żaden napis wskazujący datę i nazwiska pochowanych ludzi. Mogiła pochodzi zapewne z XIX wieku. Zmierzamy do kaplicy, zbudowanej w „nowej” części cmentarza. Po drodze mijamy groby m.in. Pauliny Kondzior – choroszczańskiej ludowej poetki. Zatrzymujemy się nad grobami zamordowanych milicjantów ofiar wojny domowej z lat czterdziestych. Skręcamy w drugą alejkę, biegnącą do kaplicy Św. Ducha. Tu pochowani są dwaj uczestnicy powstania styczniowego, którzy dożyli sędziwego wieku: Mikołaj Turecki i Józef Andruszkiewicz. Pan Józef zbiegł z miejsca kaźni na Szubienicy i przez pewien czas ukrywał się w grobowcu księdza na tym cmentarzu. Zatrzymujemy się z panem Janem nad Grobem Nieznanego Żołnierza. Mogiła kryje ciało ułana 2 Pułku Ułanów Grochowieckich z Suwałk, pułku, który we wrześniu 1939 r. wycofał się spod Wizny i bronił mostu na Narwi w Żółtkach. Tu, po nalocie 12 września 1939 roku, ciężko rannego ułana przewieziono do szpitala w Choroszczy, gdzie po kilku godzinach zmarł. Nazywał się prawdopodobnie Buszko. Pogrzeb odbył się 14 września 1939 roku i przerodził się w wielką manifestację patriotyczną.

Nieopodal Grobu Nieznanego Żołnierza, pan Jan wskazuje mi jeden z najstarszych pomników. W mogile tej spoczywa rodzina Andruszkiewiczów. Okala ją żeliwne ogrodzenie z bogatą ornamentacją i dwuczęściowy, oryginalny krzyż. Cokół to graniastosłup, na ścianach widnieją imiona i nazwiska pochowanych oraz daty: 1875, 1882 i 1896 roku. Na cokole ozdobny żeliwny krzyż. Całość bardzo zaniedbana, krzyż i ogrodzenie mocno skorodowane. Nieco dalej kolejny najstarszy zabytek z XIX wieku. W mogile spoczywa Stanisław Kowalewski urodzony w 1785roku, a pochowany w 1858.Uszkodzo-ny cokół pomnika wymurowany z czerwonej cegły ma wysokość około 70 cm. Krzyż żeliwny, dwuczęściowy runął w miękką ziemię mogiły i tak zanurzony powoli „umiera”. Próbowałam go ruszyć, lecz daremnie.Nieopodal mogiła braci Kodelskich z 1886 roku z pięknym żeliwnym krzyżem, w którym brak lewego ramienia. Mijamy kolejne już samotne krzyże, są one tak rdzawe, że nie sposób odczytać napisów, dat. Wiele ogrodzeń i krzyży posiada znaki firmowe. Odczytujemy je. Nazwa firmy w języku rosyjskim „K. Gigeman -Białystok”. Zachowało się jeszcze kilka krzyży z polnego kamienia, stanowiących monolityczną bryłęz niewilkim krzyżem u góry. Piękny kamienny pomnik z 1936 roku znajduje się na grobie rodziny Nierodzików. Ileż pracy trzeba było włożyć w wykonanie, wygładzenie tych pomników. Są również anonimowe mogiły z krzyżami metalowymi, drewnianymi, skromne i proste z nagrobkami w kształcie otwartej trumny.

– Jeszcze kilkanaście lat temu – mówi pan Jan – na starej części cmentarza było wiele drewnianych 4-5 metrowych krzyży. Dziś już ich nie ma.

Przed nami, na niewielkim wzniesieniu ukazuje się bryła kaplicy. Inicjatorem budowy był ksiądz proboszcz Adam Ostrowski-kapelan POW. Prace rozpoczęto w 1913 roku, w 50 rocznicę wybuchu powstania styczniowego i przerwano w czasie I wojny światowej. Ukończono ją i wyświęcono w 1924 roku. W środku nad drzwiami znajduje się duży napis „Synom poległym tej ziemi.” Po lewej i po prawej stronie znajdowały się nazwiska poległych z choroskiej parafii – ofiar powstania styczniowego, wojny z Niemcami w latach 1914 – 1918 (także na francuskim froncie z armii Hallera i ochotników z Ameryki), wojny polsko – bolszewickiej z 1920 roku. W czasie remontu nazwiska zamalowano, ale pan Jan ma nadzieję że zostaną ponownie umieszczone. Posiada zdjęcia wnętrza kaplicy. Obok kaplicy z lewej strony znajdują się się symboliczne mogiły. Pierwsza poświęcona wszystkim parafianom, którzy zginęli z rąk okupantów w II wojnie światowej, a nie są pochowani n tutejszym cmentarzu, druga poświęcona nienarodzonym dzieciom. Z prawej strony kaplicy dzwonnica, pod daszkiem umieszczono niewielki dzwon. Obok kaplicy symboliczny pomnik żołnierza spod Monte Cassino Jana Trzeciaka -Generalczuka. Nieopodal grób księdza kanonika, dziekana i proboszcza w Choroszczy Franciszka Pieściuka (1889 -1960).

Tu wokół kaplicy powstał „nowy” cmentarz. W 1913 roku rozebrano od strony południowej murowane ogrodzenie i w ten sposób nowa część stanowi jedną całość ze starym cmentarzem. Na nowej części pan Jan zatrzymuje się przy niektórych grobach. Tu leżą znajomi, koledzy pana Jana. Przy końcu po lewej stronie niewielki cmentarzyk dziecięcy, a po prawej stronie od kaplicy, na końcu, część cmentarza gdzie chowano „bez księdza”. Wracamy pierwszą aleją na stary cmentarz. Zbliżamy się do okazałego pomnika – grobowca rodziny Alfreda Moesa – z 1891 roku.(nie mylić z rodziną fabrykanta – H.S.) Na grobowcu znajduje się krzyż z czarnego senitu szwedzkiego. Pan Jan opowiada o ewangelikach narodowości niemieckiej w Choroszczy, którzy związani byli z fabryką sukna i kortu Chrystiana Moesa. Zanim nie powstał dla nich ewangelicki cmentarz, byli grzebani na cmentarzu katolickim. Idziemy z panem Janem do grobu ewangelika. Kamienna płyta z wyrytym tekstem „Hier Ruth in Frieden. Wilhelm Kappes geb. in Burtscheidt Bei Achen 30 April 1838. Gest 19 sept. 1890 r.” Wracamy główną aleją. Po lewej stronie mijamy cmentarz prawosławny. Na pomnikach nazwiska często spotykane na części katolickiej. Zatrzymałam się przy grobowcu rodziny Waczyńskich. Spoczywa tu m.in. Józef Waczyński członek POW-u, ps. „Rusak, znany wśród wiernych chórzysta i starosta cerkiewny. Naprzeciw grobowca Moesa – groby prawosławnych rodzin Tuszyńskich i Bartoszewiczów z kamiennymi monolitycznymi krzyżami. Ciekawy pomnik znajduje się na początku cmentarza prawosławnego. Grób Anastasin Miller z 1899 roku. Cokół kamienny z żeliwnym, ornamentacyjnym krzyżem.

Tu kończymy naszą skromną peregrynację. Na pewno choroszczański cmentarz kryje niejedną tajemnicę, wiele pamiątek i zabytków, które trzeba ocalić. Tym bardziej, że coraz częściej one znikają, ustępując miejsca ujednoliconej, lastrikowej modzie na pomniki.

Halina Surynowicz
Gazeta w Choroszczy, nr 14/1994