“Trzynastka” – opowieść sensacyjna, której akcja dzieje się w Choroszczy, cz.2
Listopad. Do Choroszczy przyjeżdża podkomisarz Musiał – funkcjonariusz Centralnego Biura Śledczego, jeden z najlepszych ludzi tajemniczej i legendarnej „ trzynastki Podając się za historyka badającego czasy Hetmana Branickiego, wynajmuje pokój gościnny w Muzeum Wnętrz Pałacowych. Choć nieźle przygotowany, boi się konfrontacji z prawdziwymi historykami. Zachwycony zabytkowym parkiem i pałacem żałuje, że nie jest tu prywatnie na urlopie – jednakże sprawa, do której został skierowany przez swoje kierownictwo, jest zbyt poważna, aby marnować czas na podziwianie okolicy…
Odcinek 2
Poranek po pierwszej nocy w pokoju gościnnym w pałacyku Branickich był dla Musiała prawdziwym koszmarem. Wstał wściekły i niewyspany, miał dość tego miejsca, które poprzedniego dnia wieczorem zrobiło na nim takie wrażenie. Podszedł do lustra – jego pociągła twarz czterdziestodwulatka wydała mu się szara, pomarszczona i dziesięć lat starsza, obca. Serce waliło mu nieregularnie, trzęsły się ręce, męczyła suchość w ustach. Przemył twarz zimną wodą, przeczesał mokrymi dłońmi długie na pięć centymetrów, gęste czarne włosy, poprze-tykane delikatnie w okolicach skroni siwizną. Zakręciło mu się w głowie, więc stał dłuższą chwilę pochylony nad umywalką, wsparty całym ciężarem o jej krawędzie. Zapalił papierosa, jednak po pierwszym pociągnięciu omal nie zwymiotował, zalał więc żar wodą z kranu i wyrzucił niedopałek do muszli klozetowej.
Był zły na siebie za swoją słabość i zły na stróża, który pilnował pałacyku w nocy, a który okazał się osobą niezwykle towarzyską i gościnną. Po krótkiej, bardzo pobieżnej prezentacji najpierw pokoju gościnnego, a następnie pozostałych pomieszczeń pałacyku i zebranych w nim eksponatów, stróż, ciągnąc Musiała za ramię, zaprowadził go do swojej kanciapy i niemal siłą wepchnął do wygodnego fotela. Na stole ustawionym przy ścianie pomieszczenia zajmowanego przez stróża stała przygotowana półlitrówka płynu w kolorze herbaty, kieliszek, plastikowe wiaderko ogórków kiszonych i talerz grubych pajd chleba ze smalcem i szczypiorkiem.
– Specjalnie jeździłem po smalec i ogórki do Kruszewa. Nigdzie pan takich nie jadł, proszę się częstować – stróż był dumny co najmniej tak, jakby sam wytopił smalec i zakisił ogórki. – A to… -uśmiechnął się i wskazał na półlitrówkę – znajomy przywozi z Czarnej Białostockiej. 19 złotych za litr, a smakuje lepiej niż czarny „Johnny Walker”. I głowa później nie boli.
Musiał przyznał, że faktycznie – smakuje lepiej. I głowa także nie bolała, ale reszta ciała… Z trudem oderwał się od umywalki, powlókł w stronę łóżka, usiadł na jego brzegu i próbował przypomnieć sobie przebieg poprzedniego wieczora. Pamiętał, że czuł się świetnie z dala od swojej codziennej rzeczywistości i przygnębiających spraw zawodowych. Alkohol był mocny i znakomity, jedzenie także, stróż zaś wybornym kompanem i gawędziarzem, choć sam nie pił, tłumacząc, że jest w pracy. Podkomisarz w dwie godziny wlał w siebie zawartość półlitrówki, ale moc trunku poczuł w głowie i w nogach dopiero wtedy, kiedy uznał, że musi się przespać i spróbował podnieść się z fotela. Stróż na własnych plecach zaniósł go do łóżka i przykrył kocem. Więcej nic nie pamiętał. Na własnej skórze odczuł podlaską, choroszczańską gościnność…
Teraz siedział na łóżku i gładził dłonią pomarszczone czoło, jakby chciał je wyprostować. Nagle dostrzegł, że jego walizka jest otwarta i leży na środku pokoju. Niemal był pewien, że poprzedniego dnia jej nie otwierał i na pewno wsunął ją pod łóżko. Przez plecy przebiegł mu zimny dreszcz. Poczuł, jak włoski na karku i rękach stają mu dęba. Zapominając o dokuczliwym kacu, jednym susem przypadł do walizki, drżącymi rękami gwałtownie uniósł jej brezentowe wieko i zaczął wyrzucać za siebie zawartość. Po chwili po pokoju walało się kilka koszul, zapasowe spodnie, buty na zmianę, bielizna podkomisarza… Sekundę potem walizka była pusta, a Musiał nerwowo macał jej dno szukając ukrytego pod zaszewką zamka błyskawicznego. Jednym szarpnięciem rozpiął zamek i wsunął rękę do ukrytej kieszeni. Jest! Nieco się uspokoił. Wydostał na zewnątrz papierową, sznurowaną teczkę, otworzył ją i zamarł z przerażenia.
Klęcząc nad walizką próbował wzrokiem odnaleźć swoją broń – służbowego Glocka kaliber 9 milimetrów. Pamiętał, że zaraz po wejściu do pokoju gościnnego, gdy na chwilę udało mu się uciec od towarzystwa stróża, wsunął pistolet pod materac łóżka. Wstał i włożył rękę pod materac – pistolet był tam, gdzie go zostawił. Na szczęście.
W tej chwili ktoś zapukał do pokoju. Musiał zerwał się na równe nogi i z wycelowaną przed siebie bronią podbiegł do drzwi. Wyszkolonym ruchem ostro szarpnął za klamkę i przybrał pozycję strzelecką. W muszce pistoletu dostrzegł przerażoną twarz kobiety z szeroko otwartymi oczami i ustami, skamieniałą z wrażenia.
– Gdzie to jest? – wrzasnął. – Gdzie to, do cholery, jest?!?!? c.d.n.
Koniec odcinka 2
Autor pomysłu, odcinka i ilustracji: Tomasz Matuszkiewicz
Centralne Biuro Śledcze powstało na wzór amerykańskiego FBI w lutym 2000 roku. W strukturze CBS znajdują się dwa Wydziały Narkotykowe, Wydział Kryminalny, Wydział Analityczny, Wydział Techniki Operacyjnej, Wydział Ochrony Świadka oraz Zespół Operacji Specjalnych. Nieoficjalnie wiadomo jednak, że istnieje jeszcze Grupa do Spraw Nadzwyczajnych. Kilku funkcjonariuszy tej Grupy zajmuje tylko jeden pokój w jednym z budynków należących do Komendy Głównej Policji, w jednym z dużych miast polskich. Na drzwiach tego pokoju nie ma od zewnątrz żadnej informacji ani nazwisk, ani godzin pracy, jest tylko numer – „ 13” i „trzynastką” wtajemniczeni określają tę specjalną grupę. Złośliwi nazywają ich także „polskim Archiwum X”…
Napisz ciąg dalszy! W jakim celu tajna grupa Centralnego Biura Śledczego przysłała do Choroszczy swojego najlepszego człowieka? Kogo na swojej drodze spotka podkomisarz Musiał? Jakie miejsca odwiedzi? Z jakimi problemami będzie się musiał borykać? I jak Musiał ma na imię?!?!?!
Gazeta w Choroszczy, numer 91/2006