Wydarzenia

Ułani w Choroszczy

„Ułani w Choroszczy” to refleksje historyczne pana Jerzego Józefa Kudelskiego. Na łamach „Gazety w Choroszczy” ukazały się jego „Żołnierskie wspomnienia”, „Zimowa kąpiel”, „Wspomnienia z Krasnego” i „Pancerny kułak”. Jak wcześniej pisał, jego ród po ojcu Stanisławie wywodzi się z Choroszczy. Pan Jerzy Kudelski jest absolwentem Szkoły Podoficerskiej przy Wyższej Szkole Piechoty w Warszawie. W latach II wojny światowej działał w Tajnej Organizacji Nauczania (TON) w Białymstoku. Ukończył prawo na Uniwersytecie Warszawskim, a następnie przez wiele lat był pracownikiem nadzoru prawnego wojewódzkich służb urządzeniowo-rolnych w Białymstoku. Jest autorem dwóch książek: „Śladami szwadronów”(1995) wydanej przy współpracy i pomocy Fundacji na rzecz Tradycji Jazdy Polskiej w Grudziądzu oraz książki „Wspomnienia i zapiski” (2001). Za współudział w budowie pomnika 1000-lecia Jazdy Polskiej w Warszawie został wyróżniony dyplomem przez gen. Ksawerego Floryanowicza, prezesa Komitetu Organizacyjnego Budowy Pomnika Jazdy Polskiej. O swoich przeżyciach wojennych, pracy zawodowej i pisarstwie mówił na spotkaniu w maju 2018 r. w M-GCKiS w Choroszczy.

We wrześniu mija kolejna, już 83. rocznica wojny obronnej, w trakcie której sukcesy w walce z Niemcami odnosiła polska kawaleria. Bitwa pod Mokrą (5 km od Kłobucka) z 1 września 1939 r. to całodzienne walki Wołyńskiej Brygady Kawalerii pod dowództwem płk. Juliana Filipowicza, która powstrzymywała przez cały dzień niemiecką 4. Dywizję Pancerną, wspieraną przez lotnictwo. Również w pierwszym dniu wojny słynną szarżę w bitwie pod Krojantami koło Chojnic wykonał 18. Pułk Ułanów Pomorskich płk. Kazimierza Mastalerza.

Zachęcam więc do lektury „Ułanów w Choroszczy”.

Józef Waczyński


Ułani w Choroszczy

Przed kilkoma laty na Jarmarku Dominikańskim w Choroszczy spotkałem ułanów z odtworzonego szwadronu kawalerii imienia 10. Pułku Ułanów Litewskich, którzy prezentowali publiczności swoje umiejętności wyszkolenia wojskowego.

Wśród uczestników spotkania wywołało to wiele emocji, wspomnień z okresu wojny oraz dyskusji i pytań, czy kawaleria polska szarżowała na czołgi w pamiętnym wrześniu 1939 r.

Opinie były bardzo rozbieżne.

Wobec tego, że podczas służby wojskowej koń i siodło nie były mi obce, a sprawa jest społecznie ważna ze względów edukacyjnych i historycznych, chcę  trochę pobronić ułańskiej historii, romantycznej, trudnej, ale na pewno nie durnej. Raz jeszcze spojrzeć w przeszłość, bo przeszłość (jak mówił C.K. Norwid) jest to dziś, tylko trochę dalej…

W latach PRL-u głoszono, że kawaleria była kosztownym anachronicznym rodzajem broni, a obraz „Bitwa pod Kutnem” Jerzego Kossaka i film „Lotna” A. Wajdy i W. Żukrowskiego spowodowały w konsekwencji bardzo zróżnicowane opinie, obniżające wartość bojową kawalerii w umysłach wielu rodaków, zwłaszcza młodego pokolenia.

Z wojskowych historycznych źródeł wynika jednak, co następuje:

1. Niemcy na ogół nie byli skłonni czekać, aż ich zaatakują. Atakowali sami, bardzo energicznie, zwłaszcza ich jednostki pancerne.

2. Nasza kawaleria nie była skłonna czekać na niemieckie czołgi w szyku konnym. Albo „manewrowała” w tył lub w bok, jak pod Krojantami, albo spieszała się, zakopywała się w ziemię i wystawiała działka przeciwpancerne, jak pod Mokrą, albo wręcz rozbiegała się po lesie, jak „krakusi” z 9. Dywizji Piechoty czy 11. Pułku Ułanów zaskoczonego nocą w czasie przemarszu przez Głęboczyce.

3. Najgłupszy nawet dowódca szwadronu nie zarządziłby szarży na czołgi. Młody oficer armii wrześniowej był w swoim zakresie dobrze wyszkolony, wiedział, że przeciw czołgom ma szukać terenu przeciwpancernego, wykorzystywać działka przeciwpancerne, karabiny pp. i granaty. W najgorszym wypadku – przepuszczać czołgi na tyły i odcinać od nich towarzyszącą im piechotę. Wiedział, że szarżować może tylko niespodziewanie na nieprzyjaciela zdezorganizowanego np. w odwrocie lub niegotowego do walki.

Ponadto szarża na broń pancerną była psychologicznie niemożliwa, jak niemożliwy jest atak na bagnety bez bagnetu. Żołnierz idący do ataku musi wiedzieć, co zrobi, gdy dopadnie wroga. Co miał ułan przeciwko czołgom?

W sierpniu 1944 r. znalazłem się na linii frontu pod Knyszynem. Wówczas widziałem grupę pancerną Wehrmachtu w natarciu na sowieckie pozycje. W takiej sytuacji, gdyby padł rozkaz do szarży na deutsche panzertruppen, szwadrony zostałyby zmasakrowane jej siłą ognia w ciągu kilku minut.

Ostatnia szarża 3. Pułku Ułanów odbyła się na Wale Pomorskim pod Bobrujskiem 1 marca  1945 r. Pułk rozformowano w 1947 r., zamykając prawie tysiącletnią historię tej formacji konnej. Po zakończonej wojnie, przy społecznym poparciu, postawiono w Warszawie pomnik 1000-lecia Jazdy Polskiej w parku im. Józefa Piłsudskiego przy rondzie Jazdy Polskiej. Pomnik odsłonięto 12 września 1994 r. W ten sposób zachowano pamięć i oddano cześć tym, co przez wieki z szablą w ręku na koniu walczyli o wolność Ziemi Ojczystej.

„Ostatnia szarża! Ostatnia szarża!

Trąbka zagrała  i koń zarżał!”

Tym sloganem kończę wspomnienia o tych, którzy w pamiętnym Wrześniu wykonywali niewykonalne rozkazy.

Szanowny Czytelniku! Nasuwają się refleksje, a mianowicie, że słowa służą do porozumiewania się, nie do zabawy. Słowa przecież coś znaczą – uczą, wychowują, zobowiązują, wywołują też skutki prawne. Nie wolno rzucać ich na wiatr – również w środkach masowego przekazu.

Józef Kudelski

Pomnik Jazdy Polskiej w Warszawie.