Wydarzenia

Szczęsny: Jeden dobry lub słaby mecz mnie nie zmieni

Wojciech Szczęsny, bramkarz Reprezentacji Polski i Arsenalu Londyn, wypożyczony w tym sezonie do włoskiej Romy, odpowiada na pytania o dzieciństwie i początkach swojej kariery, ale nie tylko. Próbuje przewidzieć, jak kształtuje się przyszłość naszej piłkarskiej reprezentacji i kto, obok Bartosza Kapustki, będzie w przyszłości podstawowym zawodnikiem tej kadry.

MAM MARZENIE, ŻE W 2030 ROKU REPREZENTACJA POLSKI…
Wojciech Szczęsny: Mam nadzieję, że będziemy w czołówce europejskiej piłki, a te młode talenty, które wchodzą do kadry, w wieku 17-18 lat, będą stanowiły o jej sile i staniemy się czołową kadrą Europy.

NA PODWÓRKU ZAWSZE…
Na podwórku tylko i wyłącznie grałem w piłkę. To było moje jedyne hobby. Niczego innego nie potrafiłem i nie chciałem robić.

Z PODWÓRKA NA STADION TRAFIŁEM DZIĘKI…
Było wielu ludzi, którzy pomogli mi osiągnąć coś w profesjonalnej piłce. Pierwszą taką osobą, która przychodzi mi do głowy, był trener Jacek Rutkowski z Agrykoli Warszawa. Oprócz tego, że był świetnym trenerem, był bardzo fajnym wychowawcą nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich chłopaków w zespole.

OD MOJEGO PIERWSZEGO TRENERA NAUCZYŁEM SIĘ…
Przede wszystkim samodyscypliny i ciężkiej pracy. Nauczył mnie i zakotwiczył taką myśl, że do sukcesu dochodzi się tylko i wyłącznie ciężka pracą. Mieliśmy w zespole wielu utalentowanych chłopaków i wielu z nich było lepszych i bardziej utalentowanych ode mnie. Ale wierzyłem, że ciężką pracą mogę osiągnąć jakiś sukces i zaufałem jego myśli szkoleniowej. Wychodzi mi to na razie na dobre.

DROGA Z PODWÓRKA NA STADION ZAJĘŁA MI…
Zacząłem trenować jak miałem osiem lat, na podwórku zacząłem grać pewnie jak miałem ze trzy, a na życie poprzez piłkę nożną zacząłem zarabiać w wieku 16 lat. Moja droga jednak nadal się nie skończyła i mam nadzieję, że ona cały czas trwa. Myślę, że potrzeba każdemu z 10 lat porządnych treningów, przykładania się i ciężkiej pracy, żeby można było rachunki zapłacić.

STADION NARODOWY KOJARZY MI SIĘ…
Jest taką naszą twierdzą. Myślę, że przez ostatnie lata udało nam się zbudować taką atmosferę wokół reprezentacji i stadionu, że bardzo ciężko nas pokonać na Narodowym. W tych eliminacjach do EURO 2016 wygraliśmy cztery mecze, jeden zremisowaliśmy, wygraliśmy z mistrzami świata, także Stadion Narodowy jest teraz taką twierdzą. Stadion kojarzy mi się też z piękną wizytówką Warszawy. Ja się wychowywałem w tym mieście, gdzie na tym miejscu stał stadion, który nie był dumą miasta. W tej chwili stoi tu piękny obiekt.

NIEDŁUGO PEWNIE W KADRZE ZAGRA…
Myślę, że Bartek Kapustka, który jest z nami od paru zgrupowań, ma wielki potencjał i w bardzo niedalekiej przyszłości będzie stanowił o sile tej reprezentacji. Podobnie Karol Linetty. Arek Milik, wiadomo, już jest jedną z gwiazd tej kadry, ale ma jeszcze przed sobą wiele lat. Cały tercet powinien stanowić najbliższą przyszłości tej reprezentacji.

MECZ, KTÓRY PRZEWRÓCIŁ MOJE ŻYCIE DO GÓRY NOGAMI…
Staram się nie zmieniać swojego życia przez jeden dobry albo słaby występ. Wiadomo, że jestem bardzo ambitnym człowiekiem, ale jedna porażka albo słabszy występ nie zmienia mojego życia, nie niszczy go, a jedno zwycięstwo nie sprawia, że odlatuję na inny świat. Staram się twardo stąpać po ziemi. Myślę, że najważniejsze takie mecze to te, które wygrywały nam trofea w Arsenalu, czyli dwa razy finał Pucharu Anglii – w 2014 i 2015 roku. Te spotkania dawały mi najwięcej satysfakcji.

ip/oprac. red.

więcej na: https://www.laczynaspilka.pl/